To co wczoraj zaprezentował w sejmie Jarosław Kaczyński bez wątpienia przejdzie do historii jako jedna z największych żenad polskiego parlamentu. Była późna godzina, prawie północ, wcześniej wiele godzin obrad w napiętej atmosferze, leki najwyraźniej przestały już działać, no i prezes się wyrzygał. Słownie, ale bardzo obficie. No i podniosło się oburzenie, cała opozycja domaga się kar, chcą składać skargi do prokuratury, komisji etyki i gdzie tam jeszcze się da. Ale nie o konsekwencjach chciałbym napisać, bo z góry przecież wiadomo, że ich i tak nie będzie. Mam za to pewien pomysł do rozważenia dla opiekunów prezesa. Może Mariusz z Joachimem wyślą dziadka na 2-3 tygodnie do sanatorium. Żeby było mu raźniej i bezpieczniej, mogą namówić Butaprena żeby się przyłączył. Lato jest, coraz cieplej się robi, można odpocząć, nerwy wyłączyć, naładować baterie. Poczekać tylko do 10 sierpnia żeby mógł sobie jeszcze pokrzyczeć z drabinki, a potem niech jedzie do jakiegoś Ciechocinka albo innej Kryn
Wczoraj bardzo ważnym wydarzeniem miało być przesłuchanie Michała Tuska przed komisją śledczą wyjaśniającą aferę Amber Gold. Stacje telewizyjne zachęcały żeby przygotować zapas popcornu i kilka godzin spędzić przed telewizorem. Całego przesłuchania nie obejrzałem, nie dałem rady. Porównując to przesłuchanie do meczu piłkarskiego, można powiedzieć, że po nudnej grze mecz zakończył się wynikiem 0:0. To co bardzo raziło, to przygotowanie poszczególnych członków komisji do pełnionej przez siebie funkcji. A właściwie brak przygotowania. Totalni amatorzy. Jak dzieci w piaskownicy walczące między sobą o łopatkę i próbujące od czasu do czasu złośliwie sypnąć koledze obok piaskiem po oczach. A skoro treść wypowiedzi była marna, to z nudów skupiłem się na jakości. I tu bardzo mocno przyciągnęła moją uwagę osoba pełniąca funkcję przewodniczącej komisji, czyli panna Wassermannówna. Z racji pełnionej funkcji musiała cały czas być aktywna i często zabierać głos. Niestety słuchanie jej łatwe nie jes