Ostatni weekend trudno zaliczyć do dobrych. Niestety nastąpiła kumulacja smutnych informacji. Najpierw wiadomość o śmierci Witolda Pyrkosza, a następnego dnia druga o bardzo poważnym w skutkach wypadku Tomka Golloba. Obaj w swoich środowiskach i wśród swoich fanów mają status legendy. Ten pierwszy już nigdy nie zagra w żadnym filmie ani sztuce teatralnej, ten drugi najprawdopodobniej już nigdy nie wystartuje w żadnym wyścigu. Ale temu drugiemu został inny wyścig, najważniejszy, najpierw o życie, a potem o zdrowie. Z każdej strony widać dowody wsparcia, oby dodały mu wiary i energii. Tomek to fighter, będzie walczył z całych sił, jak zawsze zresztą. #MistrzJestJeden - takie hasło wyświetli się dziś wieczorem na elewacji Stadionu Narodowego. Miły gest. Na szczęście na koniec weekendu znalazł się jeden człowiek, który kolejny raz zadziwił świat, kolejny raz potwierdził swój geniusz, w jednej chwili uciszył 100 tysięcy ludzi i zamknął usta wszystkim krytykom coraz głośniej mówiącym, ż
Blog o życiu codziennym. Czasem o sporcie, czasem o polityce, czasem o innych sprawach. Subiektywne spojrzenie na aktualną sytuację, ale także powroty do mniej lub bardziej odległej przeszłości.