Przejdź do głównej zawartości

Wyłapane #4

Trochę przez przypadek, ale obejrzałem w sobotę wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, którym to wystąpieniem chciał zrobić wstęp do zaplanowanego pół godziny później marszu wolności. Oczywiście chciał poddać pod wątpliwość sens organizowania tego marszu i uczestniczenia w nim. A że jest obecnie na etapie gaszenia różnych większych lub mniejszych pożarów na własnym podwórku, to nie przygotował się najlepiej i poszedł w kierunku odgrzewania kotleta. No i odgrzał kotleta pod tytułem uchodźcy. Kotlet ma już dwa lata, był serwowany masowo w czasie kampanii wyborczej, dlatego teraz jest ciężkostrawny. Uchodźca dla Kaczyńskiego jest trochę jak yeti - słyszał o nim, ale nigdy go nie widział, co jednak zupełnie mu nie przeszkadza, żeby straszyć nim Polaków. Bo przecież uchodźca to samo zło, które jak przejdzie przez Polskę to wszystko zniszczy, spali, zgwałci i pozabija. Mając te obawy na względzie, mam dla Pana Kaczyńskiego pewną propozycję. Jest pod Warszawą miejscowość bezpośrednio z nią sąsiadująca. Nazywa się Raszyn. Z Nowogrodzkiej bardzo łatwo dojechać - cały czas prosto, najpierw ulicą Grójecką, a potem Aleją Krakowską. Pan Kazimierz od Macierewicza dojedzie w pięć minut. Droga jak już wspomniałem jest prosta, więc przy odrobinie szczęścia, może nawet uda się żadnego samochodu nie zniszczyć. A nawet jeśli, to przecież strata nie będzie duża, bo Kaczyński, o ile dobrze widziałem, jeździ Skodą, a nie wypasionym, pancernym BMW. Choć jak ich znam, pieniędzy na ubezpieczenie Skody pewnie i tak posępili. No dobrze, ale wracając do tematu - jak już dojedziecie do Raszyna, to trzeba trochę zwolnić. Kiedyś przez bardzo wiele lat nie trzeba było zwalniać, bo był tam permanentny korek bez względu na porę dnia i dzień tygodnia, ale jak Polska była w ruinie, to w okolicy powstały obwodnice i od tamtej pory ruch jest płynny. Jak już zwolnicie, to na odcinku od ulicy Na Skraju do ulicy Sportowej bardzo bacznie trzeba się rozglądać na obie strony. Najlepiej pojechać tam w weekend, bo wtedy efekt będzie najlepiej widoczny. A co mam na myśli? Otóż Raszyn w ostatnich miesiącach opanowali przybysze ze wschodu. Masowo się tam wprowadzają i z każdym miesiącem jest ich coraz więcej. I nie mam tu na myśli Ukraińców, tylko gości o śniadych cerach, często noszących na głowach turbany. Profil idealnie pasujący do uchodźcy - kulturowo i wyznaniowo. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Spotkać można ich wszędzie - na ulicy, w sklepie, na przystanku czekając na autobus. I co może wydać się zdumiewające - nikogo nie mordują ani nawet nie biją. Jak Pan Kaczyński będzie chciał, bo przecież odwagi na pewno mu nie zabraknie, to może wysiąść z samochodu, podejść, dotknąć, może nawet porozmawiać, bo przecież jak powszechnie wiadomo jest poliglotą i zna wiele języków obcych... I warto pamiętać, że ci ludzie nie przyjechali tu żebrać i żyć na nasz koszt, tylko tu pracują i wydają zarobione pieniądze, na chwałę swoją i słupków Pana Morawieckiego, który z taką dumą, zawsze wyprostowany, mówi o stale rosnącym PKB.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyłapane #5

Z ciekawością obserwuję to co się dzieje wokół festiwalu w Opolu. Obraz, który wyłania się obecnie, z festiwalem nie ma już za wiele wspólnego. Artyści w większości zrezygnowali i wygląda na to, że Kurski będzie musiał odkurzyć swoją gitarę i sam pociągnąć show. No może z pomocą przyjdzie mu Rosiewicz i zaśpiewa o chłopcach radarowcach, choć to też mogłoby nie być najlepiej odebrane, bo jak się okazuje policja zamieniła radary na paralizatory i obecnie też ma trudne chwile... Ale wracając do festiwalu – tak to jest jak politykę próbuje się wprowadzać do masowej kultury. Kurski od dawna chodził po cienkiej lince i aż się prosił o kłopoty, jadąc po bandzie z partyjną propagandą. Ale chyba nie spodziewał się, że wywali się na Opolu. Mam nadzieję, że to będzie ten moment, w którym ktoś wreszcie pogoni tego szkodnika z funkcji prezesa TVP. Jako „twarz” telewizji jest on reklamą bardzo skutecznie zniechęcającą do płacenia abonamentu i czas to dostrzec. Jest jak wszystkie te okropne zdjęcia

Wyłapane #2

Ostatni weekend trudno zaliczyć do dobrych. Niestety nastąpiła kumulacja smutnych informacji. Najpierw wiadomość o śmierci Witolda Pyrkosza, a następnego dnia druga o bardzo poważnym w skutkach wypadku Tomka Golloba. Obaj w swoich środowiskach i wśród swoich fanów mają status legendy. Ten pierwszy już nigdy nie zagra w żadnym filmie ani sztuce teatralnej, ten drugi najprawdopodobniej już nigdy nie wystartuje w żadnym wyścigu. Ale temu drugiemu został inny wyścig, najważniejszy, najpierw o życie, a potem o zdrowie. Z każdej strony widać dowody wsparcia, oby dodały mu wiary i energii. Tomek to fighter, będzie walczył z całych sił, jak zawsze zresztą. #MistrzJestJeden - takie hasło wyświetli się dziś wieczorem na elewacji Stadionu Narodowego. Miły gest. Na szczęście na koniec weekendu znalazł się jeden człowiek, który kolejny raz zadziwił świat, kolejny raz potwierdził swój geniusz, w jednej chwili uciszył 100 tysięcy ludzi i zamknął usta wszystkim krytykom coraz głośniej mówiącym, ż

Po co to?

Po co to? Nie wiem. Może mam za dużo wolnego czasu, a może już na tyle długo żyję, że czas napisać czasem coś na temat własnych przemyśleń. Mam poglądy dotyczące różnych dziedzin życia, ale na tym blogu będę pisał o sporcie. Głównie o piłce nożnej. Czyli o czymś, co jest najpoważniejsze z rzeczy niepoważnych i na czym zna się każdy obywatel tego kraju. Na jak długo starczy mi zapału? Tego też nie wiem. Ale zaczynam. I od razu dodam, że ze wszystkich czytelników, którzy tu zajrzą, najbardziej już lubię tego, który zamieści pierwszy komentarz.