Z ciekawością obserwuję to co się
dzieje wokół festiwalu w Opolu. Obraz, który wyłania się obecnie, z festiwalem
nie ma już za wiele wspólnego. Artyści w większości zrezygnowali i wygląda na
to, że Kurski będzie musiał odkurzyć swoją gitarę i sam pociągnąć show. No może
z pomocą przyjdzie mu Rosiewicz i zaśpiewa o chłopcach radarowcach, choć to też
mogłoby nie być najlepiej odebrane, bo jak się okazuje policja zamieniła radary
na paralizatory i obecnie też ma trudne chwile... Ale wracając do festiwalu –
tak to jest jak politykę próbuje się wprowadzać do masowej kultury. Kurski od
dawna chodził po cienkiej lince i aż się prosił o kłopoty, jadąc po bandzie z
partyjną propagandą. Ale chyba nie spodziewał się, że wywali się na Opolu. Mam
nadzieję, że to będzie ten moment, w którym ktoś wreszcie pogoni tego szkodnika
z funkcji prezesa TVP. Jako „twarz” telewizji jest on reklamą bardzo skutecznie
zniechęcającą do płacenia abonamentu i czas to dostrzec. Jest jak wszystkie te
okropne zdjęcia na paczkach papierosów zniechęcające do palenia. A wśród całej
szydery, która wylała się na organizatorów festiwalu w Opolu, najbardziej
spodobał mi się wpis kabaretu Neonówka, zamieszczony w weekend na Twitterze.
Brzmi on tak: „Odnośnie festiwalu w Opolu to zespół
"Brzeszczotem po jajach" może zagrać, bo im występ w Pasiukach spadł.
Także mogą, ale o 17.”
*****
O tym, że PiS ma krótką
ławkę słychać było od dawna i pewnie dlatego trudno w mediach zobaczyć jakieś
nowe twarze pochodzące z tej stajni. Ale w weekend i dziś jedną nową zobaczyłem.
Warchoł. Tak się ten pan nazywa. Imienia niestety nie zapamiętałem. Wiceminister
sprawiedliwości. Może on już gdzieś się pokazywał, ale ja go jeszcze nie kojarzyłem. Aż do teraz. Pan Warchoł w sobotę zobaczył plecy sędziów, którzy
poczuli się obrażeni jego porywającym wystąpieniem na kongresie w Katowicach i
gremialnie opuścili salę, a dziś pojawił się z samego rana w TVN24, gdzie pocił
się próbując z typowo pisowskim zacietrzewieniem bronić przegranej sprawy
policjantów z Wrocławia. Gdybym miał ocenić moją sympatię do tego pana oraz
jakość jego wystąpień na podstawie mojego pierwszego wrażenia, to bez względu
na rozpiętość skali, moja ocena zawsze będzie bliska zera. Choć akurat
określenie „bliski zera” w tym konkretnym resorcie to może być świadectwo
mocnej pozycji w hierarchii. Znam jeszcze drugie takie określenie – bylejaki…
*****
A jak już jestem przy
zerach to na koniec jeszcze jedno rozczarowanie z weekendu. Zaopatrzyłem się
wczoraj w czteropak piwa i postanowiłem obejrzeć dwa mecze na szczycie polskiej
ekstraklasy. Najpierw Lech-Lechia. Wiało nudą przez 90 minut i skończyło się
0-0. Potem Jagiellonia-Legia. Wiało nudą przez 90 minut i skończyło się 0-0. Wracając
do początku mojego wpisu – właśnie tak będzie wyglądał w tym roku festiwal w Opolu.
Komentarze
Prześlij komentarz