Przejdź do głównej zawartości

Wyłapane #7

Wczoraj bardzo ważnym wydarzeniem miało być przesłuchanie Michała Tuska przed komisją śledczą wyjaśniającą aferę Amber Gold. Stacje telewizyjne zachęcały żeby przygotować zapas popcornu i kilka godzin spędzić przed telewizorem. Całego przesłuchania nie obejrzałem, nie dałem rady. Porównując to przesłuchanie do meczu piłkarskiego, można powiedzieć, że po nudnej grze mecz zakończył się wynikiem 0:0. To co bardzo raziło, to przygotowanie poszczególnych członków komisji do pełnionej przez siebie funkcji. A właściwie brak przygotowania. Totalni amatorzy. Jak dzieci w piaskownicy walczące między sobą o łopatkę i próbujące od czasu do czasu złośliwie sypnąć koledze obok piaskiem po oczach. A skoro treść wypowiedzi była marna, to z nudów skupiłem się na jakości. I tu bardzo mocno przyciągnęła moją uwagę osoba pełniąca funkcję przewodniczącej komisji, czyli panna Wassermannówna. Z racji pełnionej funkcji musiała cały czas być aktywna i często zabierać głos. Niestety słuchanie jej łatwe nie jest. Ma jeszcze bardziej nudny, monotonny i beznamiętny głos niż syntezator mowy Ivona - na to akurat nic nie da się poradzić, taka już się urodziła. Ale to co mocno razi, to fakt, że ma duże problemy z posługiwaniem się językiem polskim. Jak napisałem wcześniej, nie oglądałem całego przesłuchania, ale kilkadziesiąt minut wystarczyło mi żeby wyłapać kilka „kwiatków”. Oto dwa przykłady:
- „Pan sobie weźnie…”
- „Przerwa do czynastej czydzieści…”
Może niech PR-owcy z PiS wyślą ją na jakieś korepetycje z polskiego, bo kaleczenie języka polskiego w tym wypadku mocno razi. To kolejny przypadek pokazujący, że Uniwersytet Jagielloński nie ma ostatnio najlepszej passy jeśli chodzi o „wyczyny” jego byłych studentów. Od blisko dwóch lat muszą wstydzić się za innego swojego absolwenta – „znawcę prawa”, słynącego głównie z tego, że sprawnie posługujące się tylko długopisem. A teraz jeszcze to…
***

Nieustająco zadziwia mnie jak można było powołać na stanowisko ministra środowiska kogoś takiego jak Jan Szyszko. Przecież ten człowiek jest kompletnie oderwany od rzeczywistości, podejmuje tylko złe decyzje, nie jest medialny, nie potrafi formułować wypowiedzi, a mentalnie zatrzymał się chyba jeszcze w czasach Austro-Węgier. Wczoraj kwestionował status Puszczy Białowieskiej w UNESCO. Myślę, że może być trochę zazdrosny, bo biorąc pod uwagę jego zacofanie i to, jak bardzo nie pasuje do obecnych czasów, być może sam liczył na wpisanie do któregoś z prestiżowych rejestrów zabytków. Dziś pojawiła się jednak nadzieja, że może jednak ten człowiek zniknie z życia publicznego i przestanie pełnić odpowiedzialne funkcje. Pewnie to naiwne z mojej strony, ale może w końcu doczekam takiego dnia. Teraz może się to stać tylko pod warunkiem, że pan Szyszko przywiązuje wagę do wypowiadanych przez siebie słów i bierze za nie odpowiedzialność. „To co się starzeje powinno być usuwane i zastępowane nowym pokoleniem” – powiedział dziś Jan Szyszko, lat 73…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyłapane #5

Z ciekawością obserwuję to co się dzieje wokół festiwalu w Opolu. Obraz, który wyłania się obecnie, z festiwalem nie ma już za wiele wspólnego. Artyści w większości zrezygnowali i wygląda na to, że Kurski będzie musiał odkurzyć swoją gitarę i sam pociągnąć show. No może z pomocą przyjdzie mu Rosiewicz i zaśpiewa o chłopcach radarowcach, choć to też mogłoby nie być najlepiej odebrane, bo jak się okazuje policja zamieniła radary na paralizatory i obecnie też ma trudne chwile... Ale wracając do festiwalu – tak to jest jak politykę próbuje się wprowadzać do masowej kultury. Kurski od dawna chodził po cienkiej lince i aż się prosił o kłopoty, jadąc po bandzie z partyjną propagandą. Ale chyba nie spodziewał się, że wywali się na Opolu. Mam nadzieję, że to będzie ten moment, w którym ktoś wreszcie pogoni tego szkodnika z funkcji prezesa TVP. Jako „twarz” telewizji jest on reklamą bardzo skutecznie zniechęcającą do płacenia abonamentu i czas to dostrzec. Jest jak wszystkie te okropne zdjęcia

Wyłapane #2

Ostatni weekend trudno zaliczyć do dobrych. Niestety nastąpiła kumulacja smutnych informacji. Najpierw wiadomość o śmierci Witolda Pyrkosza, a następnego dnia druga o bardzo poważnym w skutkach wypadku Tomka Golloba. Obaj w swoich środowiskach i wśród swoich fanów mają status legendy. Ten pierwszy już nigdy nie zagra w żadnym filmie ani sztuce teatralnej, ten drugi najprawdopodobniej już nigdy nie wystartuje w żadnym wyścigu. Ale temu drugiemu został inny wyścig, najważniejszy, najpierw o życie, a potem o zdrowie. Z każdej strony widać dowody wsparcia, oby dodały mu wiary i energii. Tomek to fighter, będzie walczył z całych sił, jak zawsze zresztą. #MistrzJestJeden - takie hasło wyświetli się dziś wieczorem na elewacji Stadionu Narodowego. Miły gest. Na szczęście na koniec weekendu znalazł się jeden człowiek, który kolejny raz zadziwił świat, kolejny raz potwierdził swój geniusz, w jednej chwili uciszył 100 tysięcy ludzi i zamknął usta wszystkim krytykom coraz głośniej mówiącym, ż

Po co to?

Po co to? Nie wiem. Może mam za dużo wolnego czasu, a może już na tyle długo żyję, że czas napisać czasem coś na temat własnych przemyśleń. Mam poglądy dotyczące różnych dziedzin życia, ale na tym blogu będę pisał o sporcie. Głównie o piłce nożnej. Czyli o czymś, co jest najpoważniejsze z rzeczy niepoważnych i na czym zna się każdy obywatel tego kraju. Na jak długo starczy mi zapału? Tego też nie wiem. Ale zaczynam. I od razu dodam, że ze wszystkich czytelników, którzy tu zajrzą, najbardziej już lubię tego, który zamieści pierwszy komentarz.